9 grudnia 2011

czas na pierniczenie czyli jak to było rok temu



Dzisiaj miało być robienie świątecznych kartek. W radiu straszą, że to już, że nie dojdą, że zaginą. Był pomysł, były materiały, ale jakiś nie dzień mnie ogarnął. Może to ta pogoda za oknem? Zrobiłam jedną i wyrzuciłam. Nic nie robiąc połowę dnia, marudząc, że nie dzień na kartki przypomniało mi się, że nie mamy pierniczków. Szybko wykonałam telefon do Prawie Męża i postanowione - jutro dzień pierniczenia! Doskonała okazja żeby zajrzeć do folderu grudzień 2010 i przypomnieć sobie jak to było w zeszłym roku. Przyłączycie się? :) 




7 grudnia 2011

mikołajki czyli czas na robótki ręczne

W radiu puszczają świąteczne piosenki - sygnał, że trzeba wymyślić prezent mikołajkowy dla Prawie Męża. To taka nasza mała tradycja. Prezenty mikołajkowe muszą być wykonane własnoręcznie. W zeszłym roku był kalendarz, a dwa lata temu ja z modeliny. Na początku grudnia w głowie było mnóstwo pomysłów. Nadruk na koszulce, namalowanie coś na koszulce. Skończyło się na przyszyciu filcowego łosia. Mikołajkowa koszulka jest  teraz ulubioną koszulką Prawie Męża.

A Wam jak się podoba? :)

Pozdrawiam!
Katjuszka

27 listopada 2011

zbliża się powrót w rodzinne strony czyli szukanie zaproszeń ślubnych

145. Igoogle odlicza, a ja razem z nim. Do przejścia z prawie żony na żonę już tuż tuż. Jako, że Święta Bożego Narodzenia to jedyna okazja wręczenia zaproszeń, w końcu musimy jakieś wybrać. Nie wiedziałam, że to takie skomplikowane, męczące, denerwujące i prowokujące do kłótni. Wzorów tysiące, jednak 90 procent już na wstępie odpada. Bo za różowe, tandetne, infantylne, nie nasze, za kolorowe, jak tapeta, jak pozginany bristol, takie każdy wybiera, wymieniać tak mogę długo. Chyba jeszcze nigdy nie usłyszałam z ust Prawie Męża tyle razy słowa nie. Głęboki wdech, świeczki, komputer na kolana, przebrnęliśmy przez kolejne tysiąc albo i nawet dwa. Znalazło się jedno, ewentualnie ale właściwie nie jest takie złe. Lubię te ślubne dylematy. 







Pozdrawiam!
Katjuszka

Zdjęcia pochodzą ze strony www.zaproszeniaslubne.net

28 czerwca 2011

dodatkowy mężczyzna w kuchni czyli nowy zakup

Całkiem przez przypadek trafił do naszej kuchni mikser, którego od przeprowadzki bardzo brakowało. Współpracę między nami oceniam na 6, już po 5 minutach jak się u nas zadomowił zrobiłam sernik na zimno, a właściwie to on zrobił. Co prawda z torebki, ale chciałam już zaraz, szybko sprawdzić jak pracuje. Przedstawiam wszystkim - Pan Zelmer mój nowy mężczyzna w kuchni.


czas na relaks czyli mąka sól i woda




Oprócz prasowania zabawa z mąką i solą to mój ulubiony sposób na poukładanie sobie myśli. Ulepiony wczoraj, pomalowany dzisiaj o 7 rano kiedy Ł. wychodził do pracy. A teraz? Teraz już leży w kopercie i czeka na podróż do Krakowa. 

Lista zakupów: 
- szklanka mąki
- szklanka soli 
- pół szklanki wody 
- wałek (zauważyłam jego brak u nas w mieszkaniu, posłużyła za niego butelka po winie)

Wszystkie składniki mieszamy. Jeśli ciasto jest za bardzo klejące dosypujemy mąki, jeśli za suche dolewamy wody. Ciasto wyrobione? Możemy zaszaleć! :)

Pozdrawiam!
Katjuszka


26 czerwca 2011

lato szybko mija czyli zapasy na zimę



Rosołu bez zielonej pietruszki nie potrafię sobie wyobrazić.  Tak samo jak ziemniaków bez koperku, szczególnie latem. Dlaczego nie poczuć intensywnego smaku letniej pietruszki i koperku kiedy na dworze temp. poniżej 10 st. C? Bo te sprzedawane jesienią czy zimą nie są tak smaczne. Zachować aromat bardzo łatwo. Wystarczy parę pudełek i nóż. Pociąć i schować do zamrażalki, żeby zimą delektować się intensywnej w smaku pietruszki. Pycha!




Pozdrawiam!
Katjuszka

5 czerwca 2011

prawie jak zabawa w piaskownicy czyli mój nowy sposób na galaretki


Wielkim problemem było dla mnie znalezienie odpowiednich miseczek/ foremek na galaretki, które w sezonie letnim  robię namiętnie. Albo za duże, za małe. Spacerując po Tesco znalazłam te idealne, kosztujące zaledwie 6 złotych. Wypróbowałam od razu i teraz robię galaretkę praktycznie codziennie. Porcje są odpowiedniego rozmiaru, a jedna galaretka zapełnia 3 foremki. Czekanie na nie przypomina mi zabawę w piaskownicy i ten niepokój czy wyjdzie babka, czy wyjdzie galaretka. Genialny kto je wymyślił. :)





Pozdrawiam!
Katjuszka

2 czerwca 2011

gotowanie na papierze i ekranie czyli "Moje życie we Francji" i "Julie & Julia""



Lubię takie kobiety, które w każdym miejscu na ziemi znajdą swoje miejsce, czerpią z życia jak najwięcej i nigdy się nie nudzą. Taka właśnie była Julia Child, z którą poniekąd coś mnie łączy. Tak jak ona wyjechała za Paulem do Francji tak ja wyjechałam z moim mężczyzną. Kim byłaby Julia bez przygody z Francją? Nie mam pojęcia, ale jednego jestem pewna nie byłoby książki "Moje życie we Francji", która opowiada o życiu tej dużej, uroczej kobiety. Książka wciąga, trudno się oderwać. Historia nie tylko dla miłośników kuchni francuskiej  , ale dla Wszystkich, którzy lubią "podglądać" życie innych, poznawać prawdziwe historie, prawdziwe kobiety. Lubicie oglądać zdjęcia? Doskonale, ponieważ w "Moim..." będzie okazja obejrzenia nie jednego, a kilku zdjęć z rodzinnego albumu Julii. Po przeczytaniu pierwszy raz zastanowiłam się jak trudno napisać dobrą książkę kucharską, taką, żeby każdemu wszystko wyszło tak jak w przepisie. Gorąco polecam!



Jeszcze 2 miesiące temu o książce tej nie miałam pojęcia. Prasowanie to moja ulubiona czynność porządkowa, ale koniecznie muszę wtedy oglądać jakiś film. Tym razem padło na "Julie & Julia" z Meryl Streep w roli głównej. Tak właśnie poznałam historię Juli Child. Film opowiada nie tylko o życiu Julii, ale o blogerce, która gotuje potrawy Julii. Historie dwóch kobiet, które połączyła miłość do gotowania. Jak najbardziej na tak! :)




Los chciał, że spacerując po księgarni w pierwszej minucie spojrzałam właśnie na "Moje...", ale w ogóle nie skojarzyłam jej z filmem, ani z tym, że przecież chciałam przeczytać. Wzięłam do ręki, przeczytałam informację z tyłu i zrobiłam uff bo była ostatnią na półce. :)

ps. Dzisiaj pierwszy raz w życiu zrobiłam ogórki małosolne. Ciekawa czy wyjdą. :)

Pozdrawiam!
Katjuszka


1 czerwca 2011

truskawki coraz tańsze, czyli babeczki z truskawkami.


Pani od truskawek mówi do mnie po imieniu, a do torebki wrzuca nadprogramowe ilości truskawek. Spacerek do mieszkania pozwala pomyśleć co z nimi zrobić. Pierwsze pytanie co jest w domu? Jest mąka, cukier, jogurt, jajka. Będą babeczki i są! Chociaż jest jedno ale, pieczenie w takim upale to naprawdę wyzwanie :)


LISTA ZAKUPÓW:

  • 200 g truskawek 
  • 300 g mąki
  • 120 g cukru
  • 2 płaskie łyżeczki sody
  • szczypta soli
  • 300 g jogurtu naturalnego
  • jajko
  • 80 ml oleju
  • aromat waniliowy/śmietankowy
  • cukier puder (do dekoracji)
DO ROBOTY:

1. Myjemy, obieramy i kroimy truskawki na kawałki.


2. Potrzebne są dwie miski/naczynia. W jednej (większej) mieszamy składniki sypkie w drugiej płynne. 
3. Do miski z mąką dodajemy pokrojone truskawki - mieszamy. 


4. Po wymieszaniu do miski z mąką i truskawkami dodajemy płynne składniki - mieszamy.
5. Przelewamy do foremek
6. Piec w temp. 200 st.C przez +/- 20 min.
7. Ostygnięte babeczki posypujemy cukrem pudrem


Pozdrawiam!
Katjuszka

28 maja 2011

czerwiec czyli truskawki i pianka truskawkowa.


Wczorajsza Warszawa sparaliżowana przylotem Obamy. I ja niecierpliwie czekałam na przylot, ale nie Obamy, tylko Ł. Czekać nie umiem. Poszłam na spacer po truskawki i zebrałam resztę składników. Macie ochotę spróbować? :)


LISTA ZAKUPÓW:

  • 500 g truskawek
  • galaretka truskawkowa
  • 3 łyżki cukru
  • 1 łyżka cukru pudru
  • 200 g śmietany kremówki

DO ROBOTY!


1. Galaretkę rozpuścić w 1/4 szklanki wrzącej wody

2. Truskawki zmiksować z cukrem


 3. Połączyć mus truskawkowy z galaretką. Schłodzić.


 4. Ubić śmietanę z cukrem pudrem


5. Delikatnie połączyć tężejącą masę truskawkową z ubitą śmietaną



6. Przelać piankę do pucharków, miseczek, szklanek, foremek. Schłodzić. Ile? Im dłużej tym lepiej. Jednak nawet godzina wystarczy jeśli nie zależy nam na bardzo "sztywnym" efekcie. Niezwykle proste prawda? :)

Pozdrawiam!
Katjuszka.

24 maja 2011

o kantorku słów kilka.

Początki są trudne. Chyba każdy ma to samo odczucie zaczynając cokolwiek, gdziekolwiek i z kimkolwiek. Jestem Katjuszka i dzisiaj o godzinie 22.43 to właśnie ja zaczynam pisać w moim kantorku. Kantorku? Tak bo to rodzaj kanciapy, małego pomieszczenia w którym chcę poukładać wszystko co lubię. Pamiętam jak Pani w przedszkolu straszyła "kto będzie niegrzeczny pójdzie do kantorka!". W ciemnościach kantorek budził strach, ale jak tylko żarówka zaczęła się rozgrzewać stawał się kopalnią skarbów. Plastelina, modelina, kredki, farby, zabawki, pieczątki (moje ulubione), wszystko. Gotowanie, malowanie, oglądanie, lepienie, słuchanie i czytanie zapełni mój osobisty kantorek. Pozostaje mi jedno pytanie, zaczytacie się? 

Pozdrawiam!
Katjuszka.